poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 16

Nagle jakby się urwał film, a jak się obudziłam przede mną siedział Wojtek rozmawiając z Mateuszem cicho, żeby mnie nie obudzić. Jednak zrobiłam to już sama. Kiedy tylko otworzyłam oczy obie twarze obróciły się w moją stronę. 


-Dobrze się czujesz? Wyzdrowiejesz, zobaczysz. Ja z twoim bratem wyleczymy cię i jutro staniesz na nogach zdrowiutka. Przecież musisz przeżyć najlepszy sylwester w życiu -zaczął nawijać Wojtek, tak jak ja nawijałam jak głupia, kiedy spotkałam go ostatnio po świętach. Ja ledwo pojmowałam o co chodzi. Nie miałam siły go przytulić ani nic powiedzieć. Po prostu uśmiechnęłam się, a po nim od razu było widać, że mnie zrozumiał. 

Spędziłam tak cały dzień w domu pod opieką Wojtka i Mateusza. Głównie to oglądaliśmy filmy i gadaliśmy. Nie powiem, że humor i także mój stan zdrowia się polepszył z godziny na godzinę. 

-Sprawię, że to będzie najlepszy sylwester w twoim życiu -powtarzał mi od początku dnia mój chłopak. Średnio wierzę w to, że już jutro wyzdrowieję. 


******************

Czułam się lepiej niż wczoraj. Chłopcy bardzo dobrze się mną zajęli. Nie mogę się doczekać wieczoru. Mam piękną czarną sukienkę z lekkimi falbankami.

 Zeszłam na dół zrobić sobie coś do jedzenia. Nie jestem jedną z tych dziewczyny co potrzebują całego dnia, żeby się przygotować  mi wystarczą dwie godziny przed wyjściem. W kuchni siedział Mateusz i zajadał płatki z mlekiem.

-Nie jesteś trochę za stary na płatki?

-Z płatek się nie wyrasta kochana siostrzyczko.

Otworzyłam lodówkę, w sumie to nic w niej nie znalazła więc poszłam za przykładem brata i też zrobiłam sobie płatki.

-Jak się czujesz?

-Lepiej. Myślę że będzie dobrze.

-Ale pamiętaj, jak tylko źle się poczujesz masz od razu mówić. Jasne?

-Tak mamo.

-Bardzo śmieszne. Jesteś moją malutką siostrzyczką i nie pozwolę żeby ci się coś stało.

-Szkoda że tak nie mówiłeś kiedy byliśmy mali, zawsze oberwałam od ciebie poduszką. Nie śmiej się, tak było.

-To było dawno i nie prawda.

-Może i dawno ale jednak prawda.

Dokończyłam moje śniadanie i wróciłam do pokoju. Miałam sporo czasu. Odpaliłam komputer i weszłam na Facebooka, ostatnio nie miałam czasu z niego korzystać. Dostępnych było tylko kilka osób, pewnie reszta szykuje się na sylwka. O Dominika jest. 

Napisałam do niej. Pisałam z nią dwie godziny, a później ona poszła. Jest dopiero po 13. Co ja mam robić. Włączyłam muzykę i położyłam się na łóżku. Chcę aby ten sylwester był wyjątkowy.
Zasnęłam na dwie godzinki. Kiedy się obudziłam była 15:30. Zeszłam do salonu, nadal miałam za dużo czasu. Tata siedział na kanapie i oglądał film.


-Córuś, czemu ty się nie szykujesz? Z tego co wiem to macie z Mateuszem wyjść, tak?

- Tak tato, ale mam jeszcze dużo czasu.

-Twoja matka od rana siedzi przed lustrem -to by wyjaśniało czemu jej nie widziałam cały dzień.

-A wy dokąd się wybieracie?

-Do znajomych. Całe szczęście, że ty taka nie jesteś i że nie siedzisz godzinami przed lustrem. Kochana córeczka tatusia -pocałował mnie w głowę. -Oglądniesz ze mną film?

-Pewnie.

Film był nudny, ale czas jakoś zleciał. Poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i przebrałam się w moją cudną sukienkę. Leżała na mnie idealnie. Zrobiłam lekki makijaż, za mocnym nie przepadam. Podkręciłam moje włosy na lokówce. Do mojego pokoju wszedł Mateusz w garniturze. Wyglądał świetnie.

-Wow, siostra wyglądasz ślicznie.

-No ty też całkiem nieźle.

-Jesteś już gotowa? Bo zaraz Wojtek ma przyjechać.

-Jeszcze chwilkę. Poczekaj na dole.

Wyszedł z pokoju. Skończyłam układać moje włosy i włożyłam czarne szpilki. Zeszłam na dół, czekali na mnie Mateusz i Wojtek. Z salonu usłyszałam głos mamy.

-Bawcie się dobrze -nie mogło zabraknąć ostrzeżenia taty.

-Tylko nie za dobrze.

Wyszliśmy z domu. Z tego co wiem imprezę zorganizowali w jakimś barze. Po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Przed wejście było kilku dziennikarzy, zrobili nam kilka zdjęć zanim weszliśmy do środka. Wow, ale tu ładnie. W tłumie zauważyłam Łukasza, dawno się z nim nie widziałam.

-Hej Natka, coś się dawno nie widzieliśmy. Wypiękniałaś.

-Dziękuje. Właśnie szkoda, ale jakoś czasu nie było. Umówimy się na szarlotkę, zgoda?

-Przecież, wiesz że kocham szarlotkę.

-Wiem.

Usiedliśmy przy stoliku. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Od czasu do czasu któryś z chłopaków brał mnie do tańca. Przecież nie byłam tam jedyną dziewczyną, co oni się tak uwzięli? 
Wojtek nachylił się i szepnął mi do ucha...

-Jak tak dalej pójdzie to będę zazdrosny. Chodź, zabiorę cię na spacer.

-Tylko powiem bratu.

Mateusz świetnie się bawił, gadał z jakąś dziewczyną, całkiem ładną. Powiedziałam mu że idę przejść się z Wojtkiem. Wyszliśmy z baru. Na dworze było chłodno.

-Zimno ci? Weź moją marynarkę.

Zdjął marynarkę od garnituru i zarzucił na moje ramiona. Spacerowaliśmy londyńskimi uliczkami. Kiedy dochodziła północ byliśmy pod Big Benem. Odliczanie się rozpoczęło.

-10! 9! 8!...

W tej chwili wszystko przestało się liczyć. Usta Wojtka dotknęły moich ust, poczułam się jak w niebie. Cudowne zakończenie i rozpoczęcie roku. Odliczanie się skończyło, słyszałam tylko fajerwerki. Oczy miałam zamknięte, a pocałunek trwał, miałam wrażenie że ta piękna chwila nigdy się nie skończy. Czułam się najważniejsza. Wojtek popatrzył mi prosto w oczy.

-Wszystkiego najlepszego w nowym roku skarbie.

-Ty mi wystarczysz.

Uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Oglądaliśmy pokaz sztucznych ogni. Było cudownie. Wojtek miał rację, sprawił że to najlepszy sylwester w moim życiu.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Uwielbiamy pisac na tym blogu, ale nie wiemy czy wam się to podoba. Jeśli chcecie poznac dalsze losy Natalii i Wojtka to zostawcie po sobie komentarz. Dziękujemy bardzo :)

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 15

Słyszę jakiś dziwny głos. Ciągle zastanawiam się, co to może być, ale po chwili wiedziałam. Ten dziwny głos,  który mnie obudził, to była Dominika mówiąca przez sen. Jak słodko. Zdziwi się, kiedy jej to powiem. Chciałabym, żeby została jeszcze na dłużej u nas. Bardzo lubię spędzać z nią czas. Ona zastępuje mi teraz Cher. Lubię Cher, ale z Dominiką dogaduję się jeszcze lepiej. Pewnie też nie jest za jutrzejszym powrotem do Polski. Jak zwykle będzie mi jej brakowało, a pewnie zobaczymy się dopiero w wakacje. Za niedługo będzie miała 18 lat i jakoś nie rozmawiałam z nią o tym, co chce robić w przyszłości. Z tego co wiem to niesamowicie śpiewa. Dziwie, że powiedziałam "z tego co wiem", ale tak jest. Dominika jest trochę nieśmiała i zaśpiewała przy mnie jakąś piosenkę tylko raz. Ma niesamowity talent, a tu mogłaby się rozwijać i pomogłabym jej w spełnieniu marzeń. A gdyby wyjechała z Polski byłoby fajnie jakby zamieszkała z nami... Byłoby cudownie! Nie wiem czy byłoby miejsce dla Dominiki, jeśli by się miała tu wprowadzić, ale co jak co to mogłybyśmy razem wynająć jakieś mieszkanko i w nim mieszkać. Pozostaje tylko jedno: NAMÓWIENIE DOMINIKI!

Sama nie wiem czego ona chce, oczywiście nie będę planować za nią jej przyszłości, ale musi wykorzystać swój piękny głos. Nie ma innego wyboru.

Spoglądam na nią co chwile... Jak ona słodko śpi. Z ciekawości zobaczyłam, która godzina. Ku mojemu zdziwieniu była godzina 7, a nie chciało mi się spać. Wczoraj poszłam spać dość wcześnie, bo byłam po meczu zmęczona. Wydaje mi się, że tylko ja bo jeszcze zanim poszłam do swojego pokoju, w salonie zebrała się cała rodzina. Tak dopisywały im humory, że nawet nie zauważyli mojego wczesnego pójścia spać. Mam nadzieję, że kolacja im smakowała bo wydaje mi się, że średnio mi to wyszło. 

Cisza ogarnęła na noc całe dom i nie chciałam nikogo budzić, postanowiłam poczytać jedną z moich książek, które wiecznie leżą na półce i czekają aż je poczytam. Nie mam na czytanie w ogóle czasu, więc wydaje mi się że teraz jest na to odpowiednia chwila...

**************************
-Witajcie! -powitała nas Cher z bananem na twarzy. 

Poczekała aż zdejmiemy kurtki i buty z siebie, bo chciała nas zaprowadzić do swojego pokoju. Nie minęły dwie minuty, a już tam byłyśmy, siedzące przy stole, rozmawiające. 

-Jak było wrażenia po meczu? -zapytała z uśmiechem Cher, a ja w myślach zaczęłam panikować. Przez moje wczorajsze wczesne pójście spać na śmierć zapomniałam powiedzieć Dominice o tym, by nie mówiła nic, że byłyśmy na Emirates Stadium, ale nie mogłam jej powstrzymać. W tejże chwili z radością mówiła o niezwykłym poprzednim dniu. 

Cher spojrzała na mnie tak dziwnie. Nigdy na mnie tak nie spojrzała, przenigdy! Wyczuwam kłótnię! Brawo Natalio, za to co zrobiłaś, BRAWO! 

-Okłamałaś mnie? -zaczęła Cher z dziwnym wzrokiem, którego zaczynałam się już bać. 

-Przep... raszam..., wytłu... maczę... ci to ...  -zaczęłam mówić z jąkaniem się, ale moja przyjaciółka zdążyła mi już przerwać.

-Jak mogłaś??? 

-No cóż, ja pójdę zrobić jeszcze trochę herbaty...  -westchnęła Dominika nie chcąc przeszkadzać nam. 

-Jak mogłaś??? -powtórzyła Cher. Już brałam oddech chcąc coś powiedzieć, ale okazało się, że nie skończyła mówić. -Nie jestem zła za to, że poszłyście beze mnie na mecz. Jestem zła o to, że kłamałaś...

Ja nie mogłam się powstrzymać, żeby chociaż kilka łez się pokazało. Wybuchnęłam płaczem chcąc czy nie chcąc tego i zaczęłam się tłumaczyć: 

-Nie chciałam ci tego robić, po prostu bałam się twojej reakcji. Myślałam że się obrazisz ... 

-Za to że nie zabrałyście mnie na mecz? -krzyknęła Cher. -Aż tak głupia nie jestem żeby się obrazić za takie coś. Ale nie toleruję tego jak ktoś nie jest ze mną szczery... -obróciła się w stronę wyjścia z pokoju i poszła do kuchni chyba pomóc Dominice. 


**********************
Ten dzień nie zaliczam do dobrych. U Cher nie byłyśmy potem zbyt długo. Pogadała chwilę z moją kuzynką, a ze mną nie chciała rozmawiać. Szybko się pożegnałyśmy i wróciłyśmy do domu. 

Z tego co zauważyłam Dominika nie chciała się mieszać w tą sprawę, ale po chwili wybuchła: 
- To moja wina, co nie? Gdybym nie powiedziała Cher o tym co było wczoraj, to by nie było takiej spiny przez resztę odwiedzin jej. 

-Wcale nie! To była moja wina, okłamałam ją a nie powinnam była ją okłamać -uspokajałam ją i zaczęłam poruszać temat przyszłości kuzynki. -Co zamierzasz robić po szkole? 

Dominika zamyśliła się na chwilę, a na jej twarzy widniała tylko kapryśna mina.

-Na pewno zostanę w Polsce. Nie to co ty, nie poradzę sobie za granicą, a poza tym co ja będę robić tam? Sama nie wiem... -na tą odpowiedź tylko sobie pomyślałam: "O nieee... Moje pomysły na nic..."

-Dominika, nie kłam. Masz cudowny głos i musisz to jakoś wykorzystać. Zamieszkałybyśmy razem i spełniałabyś swoje marzenia -zaczęłam ją przekonywać. Nie może tak tego zostawić...

-Nie, nie, NIEEEEEEE! -popatrzyłam się tylko na nią i jedyne co mi pozostało to wycofanie się. Tylko na ten temat nie mogę porozmawiać z Dominiką. A szkoda... Chcę tylko dla niej jak najlepiej. Wiem, że będzie tego żałować. 

Poszłam do kuchni zrobić dla siebie i kuzynki herbatę. Kiedy wróciłam do niej pomagałam pakować rzeczy do walizki przed jutrzejszym wyjazdem. Smutno mi, że wyjeżdża... 


**************************
Na szczęście obudziłam się o 7 by się pożegnać z kuzynką, ciocią i wujkiem. Mieli samolot o 8.30. Po ich wyjściu z domu byłam nadal śpiąca, postanowiłam się przespać. Budząc się wydałam z siebie jedno wielkie kichnięcie: 
-Apsik!!!!!!!!!!!! 

Byłam zła. Jest dzień przed sylwestrem. Chciałam spędzić kolejny dzień z Wojtkiem, a teraz wszystko na nic. 

Wszedł do pokoju Mati.

-Dobrze z tobą? Jakoś widzę, że nie bardzo... -powiedział brat. Jaki on opiekuńczy... To teraz jedynie mnie uszczęśliwiło. 

-Wszystko jest do du** -oznajmiłam braciszka, który chciał mi jakoś pomóc lecząc mnie. 


czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 14

Po tygodniu Wojtek wrócił. Zrobił mi i Dominice wielką niespodziankę bo gdy się obudziłyśmy siedział w pokoju razem z moim bratem.

-Wojtek!!! -bardzo mocno go przytuliłam, strasznie się cieszyłam że wrócił.

-Dziewczyno, udusisz go -Mati, jak zawsze musi się wtrącić.

-Przepraszam. Strasznie się cieszę. Kiedy wróciłeś? To jest moja kuzynka Dominika. A to Wojtek. Dziękuję ci za te perfumy. Naprawdę, nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęskniłam, nie mogłam się doczekać aż wrócisz. Jak tam w Polsce? Dobrze spędziłeś święta? A jak rodzice? Leciałeś w nocy? Pewnie zmęczony jesteś, powinieneś jechać do domu się położyć -gadałam i gadałam, kuzynka i brat pękali ze śmiechu Wojtek z resztą też. -No co? O co wam chodzi?

-Natka, strasznie dużo gadasz a połowy z tego nikt nie rozumie -Dominika nie mogła przestać się śmiać, ale jakoś mi wytłumaczyła o co chodzi. Wzruszyłam tylko ramionami i znowu przytuliłam Wojtka.

-Przyjechałem do ciebie prosto z lotniska, ale nie zamierzam wracać do domu. Mam zamiar zabrać was na jutrzejszy mecz 

 -Natka, nie mówiłaś że jeśli przyjadę to będę miała takie wrażenia.

Dominika nie była fanką piłki nożnej, ale zawsze mnie wspierała i obczajała przystojnych piłkarzy. Przyznam że zanim znalazłam się w Londynie, i zanim poznałam Wojtka to zdarzyło się kilka takich sytuacji że o nim gadałyśmy. Obie uważałyśmy że jest jednym z największych ciach naszej reprezentacji. A tu proszę. Okazuje się że to cicho jest teraz moim chłopakiem. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Jest taki słodki. Z zamyślenia wyrwał mnie głos brata.

-Dziewczyny wy się może ogarnijcie, a my zejdziemy na dół i zrobimy śniadanie.

-Proszę, proszę czyżby mój braciszek chciał zrobić mi śniadanie? Dobra Mati, o co chodzi?

-Z nimi to nigdy nie wiadomo, jak chce jej zrobić śniadanie to jest źle ale jak jej nie chce zrobić śniadania to jest jeszcze gorzej. Zastanów się czego ty dziewczyno chcesz. Wojtek, chodź bo z nimi to zwariować można -wyszli z mojego pokoju w różnych nastrojach, mój brat narzekał na mnie a Wojtek się z niego nabijał. 

Razem z Dominiką podeszłyśmy do szafy i nie miałyśmy pojęcia w co się ubrać  Ubrałam jasne i troszkę dziurawe spodnie i do tego jasny sweterek z pingwinkiem. Nie wiem ile czasu minęło zanim zeszłyśmy na dół, ale chyba trochę to trwało. Jak weszłyśmy do kuchni to śniadanie było już na stole, a chłopcy gadali o czymś.

-No w końcu, ile można czekać? Natka, chyba dziurawe spodnie ubrałaś.

-Mati, one takie mają być. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, Mateusz wiedział że one są takie specjalne, ale on uwielbiał się do czegoś doczepić  

Dopiero teraz zauważyłam że w kuchni jest straszny bałagan. Czego ja się mogłam spodziewać?  Przecież to mój brat. Trudno, później to posprzątam. Usiadłam obok Wojtka, przyznam że to co zrobili było dobre, tylko że sama nie wiem co to jest. Całe szczęście jest jadalne. Było pyszne. Po śniadaniu, zaczęłam sprzątać  Chłopcy poszli oglądać mecz a Dominika mi pomogła.-Wiesz co Natka? Ty to masz szczęście.
 
-Możesz jaśniej? Nie mam pojęcia o co chodzi...

-No o Wojtka, widziałam jak na ciebie patrzył, normalnie jak na obrazek. Powiem ci szczerze, że ci tego zazdroszczę -trochę to dziwne bo zawsze ja jej zazdrościłam, zazwyczaj chłopaka. -Dominika, zobaczysz, też kiedyś spotkasz takiego Wojtka -obie się roześmiałyśmy. -Masz ochotę na herbatę?

 -O tak, z chęcią.

 -Ok, to ja zrobię, a ty dotrzymaj towarzystwa chłopakom. 

Jak robiłam herbatę to zaczęłam się zastanawiać nad słowami Dominiki, mam nadzieję że Wojtek myśli o mnie poważnie, nie wyobrażam sobie życie bez niego. Z salonu słyszałam jak im wesoło. Wzięłam herbatę i im zaniosłam. Widzę że wszyscy się dobrze rozumieją, strasznie się ciesze. Usiadłam obok Wojtka i nie miałam zamiaru się ruszać, było mi tak wygodnie. 

Cały czas dyskutowaliśmy o meczu. Siedzieliśmy w salonie z herbatą i ciastem, czego można chcieć więcej? Wieczorem Wojtek musiał jechać do domu. 

-Muszę już jechać. 
-Już? Czemu tak wcześnie? -nie chciałam żeby jechał. -Jutro muszę wcześnie wstać i być wypoczętym. 
 Odprowadziłam Wojtka do drzwi, widać było że był zmęczony.
-To do jutra. Mam nadzieję, że będziesz mi kibicować. 

-Hm, nie wiem zastanowię się. 

Uśmiechnął się. Kocham ten jego łobuzerski uśmiech. Pocałowaliśmy się i Wojtek wyszedł. Zamknęłam drzwi i wróciłam do salonu. 

-Wiesz co siostra? Nawet polubiłem tego twojego Wojtka. Fajny z niego gość

-Jest dwóch facetów w moim życiu których kocham najbardziej Ty i Wojtek.

 -Też cię kocham. Dobra dziewczynki, jak chcecie to sobie jeszcze siedźcie a ja idę na górę.

-Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł na górę. Czasem naprawdę traktuję mnie jak dziecko -i odszedł.
-Natka, a my co robimy? -odezwała się Dominika. Już po niej widziałam, że bardzo jej się nudzi.

-Nie mam pojęcia. 

 -Możemy oglądnąć jakiś film, a później to chyba się położyć. Co ty na to?

 -Ok. 

Oglądnęłyśmy film ,,Kill Bill 2", szczerze to był trochę dziwny. Ale może dlatego że praktycznie cały film przegadałyśmy. Później położyłyśmy się spać  W sumie to długo nie mogłam zasnąć  cały czas myślałam o Wojtku i o jego jutrzejszym meczu.


******************************
Jestem już na miejscu razem z Dominiką i Mateuszem. Byliśmy dość wcześnie przed meczem, ale nie nudziliśmy się. Zaczęliśmy rozmawiać o meczu, a później obstawialiśmy wynik meczu. Kłóciliśmy się na ten temat. Każdy miał na ten temat inne zdanie. Ja uważałam że Arsenal wygra z Newcastle united. Mateusz i Dominika uważają że będzie remis.

Mecz się w końcu zaczął. Co chwilę się coś działo, Wojtek miał bardzo dobre interwencje.

Pierwszego gola dla zdobył Theo. Po chwili dostałam sms-a od nieznajomego numeru:

"AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA <3 Niesamowitego gola strzelił."

Nie wiedziałam kto to napisała, ale podejrzewałam że była to Cher.

"To ty, Cher?"

"Nie dałam ci mojego nowego numeru :O Przepraszam. Ostatnio jestem taka zabiegana... Teraz oglądam właśnie mecz. Szkoda, że nie napisałam wcześniej, bo byś mogła przyjść do mnie i oglądnęłybyśmy mecz razem, a tak to sama go oglądam :( Pewnie ty masz z kim go oglądać, bo mówiłaś, że rodzina do ciebie przyjechała."

Nie wiedziałam co odpisać mojej przyjaciółce, bo nie chciałam jej mówić, o tym że nie wzięłam jej ze sobą na Emirates Stadium. Nie chciałabym, żeby zrobiłoby się przykro. Ale po chwili nabrałam "weny" .

"Tak. Oglądam z kilkoma osobami mecz... Jutro może cię odwiedzę, bo chcę ci przedstawić moją kuzynkę, która przyjechała z Polski. "

Po napisaniu tego sms-a włożyłam komórkę do kieszeni mojego płaszcza. Nie byłam skupiona na meczu na który dostałam bilety od samego Wojtka. Przecież tyle mnie omija. Świetne akcje Arsenalu i niesamowite interwencje Wojtka ... tego nie można przeoczyć!

Wynik 1:0 utrzymywał się do końca pierwszej połowy i jeszcze przez bardzo wiele minut drugiej połowy, bo dopiero w 80 minucie Arsenal się trochę osłabił. Interwencje Wojtka były coraz lepsze, ale czasami to nie wystarczało, ale już nieco później bramkarz opadał z sił.

88 minuta, a gra toczy się już tylko na połowie Kanonierów. Nagle jeden z obrońców drużyny Arsenalu sfaulował gracza drużyny przeciwnej. Sędzia podyktował jedenastkę.

Byłam w szoku i pewnie mój chłopak też, ale musieliśmy się z tym jakoś pogodzić. Po chwili piłkarze czekali tylko na gwizdek arbitra.

Zabrzmiał gwizdek. Doświadczony piłkarz drużyny Newcastle skierował piłkę, żeby tylko wpadła do siatka, ale jednak był ktoś kto mu w tym przeszkodził. Wojtek obronił karnego!

Wtedy cały Emirates Stadium ogarnęła radość. Wiedziałam, że on obroni tego karnego. Zawsze w niego wierzyłam. To był najlepszy prezent jaki dostałam.




****************


Po tym wspaniałym dniu nasze buzie były tak roześmiane i szczęśliwe jak u małych dzieci. Ja z kierującym auto bratem i z Dominiką wracaliśmy w wyśmienitych humorach. Ja tylko powtarzałam:

-A mówiłam! Byłam stuprocentowo pewna, że wygra Arsenal, a wy tak nie wierzycie Wojtka i jego cudowne wyczyny.

-Wierzymy, ale nie zawsze się wygrywa. Miałam jakoś dziwne przeczucia na remis -odparł Mateusz.

-No to miałeś złe przeczucia. Wiedz, że masz cudowną siostrę -zaśmiałam się sama nie wiedząc czemu to powiedziałam, ale nie miałam czasu już się z tym borykać, bo dotarliśmy na miejsce, a mój kochany braciszek dodał:

-Ty robisz dziś kolacje.

Nie byłam szczęśliwa z myślą o tym, ale pogodziłam się z tym i po przyjściu do domu przebrałam się i popędziłam do kuchni. Może chociaż raz moje jedzenie nie będzie na poziomie jajecznicy, tylko o wiele lepsze...