niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 15

Słyszę jakiś dziwny głos. Ciągle zastanawiam się, co to może być, ale po chwili wiedziałam. Ten dziwny głos,  który mnie obudził, to była Dominika mówiąca przez sen. Jak słodko. Zdziwi się, kiedy jej to powiem. Chciałabym, żeby została jeszcze na dłużej u nas. Bardzo lubię spędzać z nią czas. Ona zastępuje mi teraz Cher. Lubię Cher, ale z Dominiką dogaduję się jeszcze lepiej. Pewnie też nie jest za jutrzejszym powrotem do Polski. Jak zwykle będzie mi jej brakowało, a pewnie zobaczymy się dopiero w wakacje. Za niedługo będzie miała 18 lat i jakoś nie rozmawiałam z nią o tym, co chce robić w przyszłości. Z tego co wiem to niesamowicie śpiewa. Dziwie, że powiedziałam "z tego co wiem", ale tak jest. Dominika jest trochę nieśmiała i zaśpiewała przy mnie jakąś piosenkę tylko raz. Ma niesamowity talent, a tu mogłaby się rozwijać i pomogłabym jej w spełnieniu marzeń. A gdyby wyjechała z Polski byłoby fajnie jakby zamieszkała z nami... Byłoby cudownie! Nie wiem czy byłoby miejsce dla Dominiki, jeśli by się miała tu wprowadzić, ale co jak co to mogłybyśmy razem wynająć jakieś mieszkanko i w nim mieszkać. Pozostaje tylko jedno: NAMÓWIENIE DOMINIKI!

Sama nie wiem czego ona chce, oczywiście nie będę planować za nią jej przyszłości, ale musi wykorzystać swój piękny głos. Nie ma innego wyboru.

Spoglądam na nią co chwile... Jak ona słodko śpi. Z ciekawości zobaczyłam, która godzina. Ku mojemu zdziwieniu była godzina 7, a nie chciało mi się spać. Wczoraj poszłam spać dość wcześnie, bo byłam po meczu zmęczona. Wydaje mi się, że tylko ja bo jeszcze zanim poszłam do swojego pokoju, w salonie zebrała się cała rodzina. Tak dopisywały im humory, że nawet nie zauważyli mojego wczesnego pójścia spać. Mam nadzieję, że kolacja im smakowała bo wydaje mi się, że średnio mi to wyszło. 

Cisza ogarnęła na noc całe dom i nie chciałam nikogo budzić, postanowiłam poczytać jedną z moich książek, które wiecznie leżą na półce i czekają aż je poczytam. Nie mam na czytanie w ogóle czasu, więc wydaje mi się że teraz jest na to odpowiednia chwila...

**************************
-Witajcie! -powitała nas Cher z bananem na twarzy. 

Poczekała aż zdejmiemy kurtki i buty z siebie, bo chciała nas zaprowadzić do swojego pokoju. Nie minęły dwie minuty, a już tam byłyśmy, siedzące przy stole, rozmawiające. 

-Jak było wrażenia po meczu? -zapytała z uśmiechem Cher, a ja w myślach zaczęłam panikować. Przez moje wczorajsze wczesne pójście spać na śmierć zapomniałam powiedzieć Dominice o tym, by nie mówiła nic, że byłyśmy na Emirates Stadium, ale nie mogłam jej powstrzymać. W tejże chwili z radością mówiła o niezwykłym poprzednim dniu. 

Cher spojrzała na mnie tak dziwnie. Nigdy na mnie tak nie spojrzała, przenigdy! Wyczuwam kłótnię! Brawo Natalio, za to co zrobiłaś, BRAWO! 

-Okłamałaś mnie? -zaczęła Cher z dziwnym wzrokiem, którego zaczynałam się już bać. 

-Przep... raszam..., wytłu... maczę... ci to ...  -zaczęłam mówić z jąkaniem się, ale moja przyjaciółka zdążyła mi już przerwać.

-Jak mogłaś??? 

-No cóż, ja pójdę zrobić jeszcze trochę herbaty...  -westchnęła Dominika nie chcąc przeszkadzać nam. 

-Jak mogłaś??? -powtórzyła Cher. Już brałam oddech chcąc coś powiedzieć, ale okazało się, że nie skończyła mówić. -Nie jestem zła za to, że poszłyście beze mnie na mecz. Jestem zła o to, że kłamałaś...

Ja nie mogłam się powstrzymać, żeby chociaż kilka łez się pokazało. Wybuchnęłam płaczem chcąc czy nie chcąc tego i zaczęłam się tłumaczyć: 

-Nie chciałam ci tego robić, po prostu bałam się twojej reakcji. Myślałam że się obrazisz ... 

-Za to że nie zabrałyście mnie na mecz? -krzyknęła Cher. -Aż tak głupia nie jestem żeby się obrazić za takie coś. Ale nie toleruję tego jak ktoś nie jest ze mną szczery... -obróciła się w stronę wyjścia z pokoju i poszła do kuchni chyba pomóc Dominice. 


**********************
Ten dzień nie zaliczam do dobrych. U Cher nie byłyśmy potem zbyt długo. Pogadała chwilę z moją kuzynką, a ze mną nie chciała rozmawiać. Szybko się pożegnałyśmy i wróciłyśmy do domu. 

Z tego co zauważyłam Dominika nie chciała się mieszać w tą sprawę, ale po chwili wybuchła: 
- To moja wina, co nie? Gdybym nie powiedziała Cher o tym co było wczoraj, to by nie było takiej spiny przez resztę odwiedzin jej. 

-Wcale nie! To była moja wina, okłamałam ją a nie powinnam była ją okłamać -uspokajałam ją i zaczęłam poruszać temat przyszłości kuzynki. -Co zamierzasz robić po szkole? 

Dominika zamyśliła się na chwilę, a na jej twarzy widniała tylko kapryśna mina.

-Na pewno zostanę w Polsce. Nie to co ty, nie poradzę sobie za granicą, a poza tym co ja będę robić tam? Sama nie wiem... -na tą odpowiedź tylko sobie pomyślałam: "O nieee... Moje pomysły na nic..."

-Dominika, nie kłam. Masz cudowny głos i musisz to jakoś wykorzystać. Zamieszkałybyśmy razem i spełniałabyś swoje marzenia -zaczęłam ją przekonywać. Nie może tak tego zostawić...

-Nie, nie, NIEEEEEEE! -popatrzyłam się tylko na nią i jedyne co mi pozostało to wycofanie się. Tylko na ten temat nie mogę porozmawiać z Dominiką. A szkoda... Chcę tylko dla niej jak najlepiej. Wiem, że będzie tego żałować. 

Poszłam do kuchni zrobić dla siebie i kuzynki herbatę. Kiedy wróciłam do niej pomagałam pakować rzeczy do walizki przed jutrzejszym wyjazdem. Smutno mi, że wyjeżdża... 


**************************
Na szczęście obudziłam się o 7 by się pożegnać z kuzynką, ciocią i wujkiem. Mieli samolot o 8.30. Po ich wyjściu z domu byłam nadal śpiąca, postanowiłam się przespać. Budząc się wydałam z siebie jedno wielkie kichnięcie: 
-Apsik!!!!!!!!!!!! 

Byłam zła. Jest dzień przed sylwestrem. Chciałam spędzić kolejny dzień z Wojtkiem, a teraz wszystko na nic. 

Wszedł do pokoju Mati.

-Dobrze z tobą? Jakoś widzę, że nie bardzo... -powiedział brat. Jaki on opiekuńczy... To teraz jedynie mnie uszczęśliwiło. 

-Wszystko jest do du** -oznajmiłam braciszka, który chciał mi jakoś pomóc lecząc mnie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz