piątek, 8 marca 2013

Rozdział 18

Nie ogarniam tego co się ze mną dzieje, po wyprowadzce Mateusza życie straciło dla mnie jakikolwiek sens. No dobra... bez przesady, ale naprawdę każdy dzień jaki minął ostatnio był taki jak sam jak poprzedni, a nawet jeszcze gorszy. Tak jest też dziś, straciłam formę. Nie mogę się codziennie doczekać, aż trening się skończy i będę mogła wreszcie wrócić do domu. Na pogadanie z kimś nie mogę liczyć, bo moja wspaniała kumpela dalej obrażona, a z Wojtkiem nie widziałam sie już tydzień, w sumie z jednej strony że ma mało czasu, a z drugiej to ja jestem leniwa. 
Do mojego pokoju zapukała mama: 

-Natka, weź coś ze sobą zrób, nie jesteś sobą odkąd wyjechać Mateusz. 

-Nie wypowiadaj jego imienia, a tym bardziej jego dziewczyny. 

-Posłuchaj mnie! Wyjdź się przejdź gdzieś. Nie marnuj dnia.. -czekała aż coś powiem, ale nie doczekała się. -Jak chcesz, ja jadę za chwilę na zakupy, kupić coś do jedzenia. Możesz się ze mną przejechać -wyszła z pokoju, a ja zastanawiałam się dalej co ze sobą zrobić, ale mama miała chyba rację, nie mogę tak bezczynnie siedzieć!

******************
-Idź i poszukaj makaronu. Zrobię dzisiaj na obiad spaghetti -zawiadomiła mama z uśmiechem, a mi jakoś nie było do uśmiechu. 

Krążyłam po sklepie i krążyłam zapominając, że miałam znaleźć makaron. Natknęłam się na Wojtka i Łukasza. Lepszego przywitania nigdy nie zrobiłam Wojtkowi. 
-Jak widać na dziewczynę nie masz czasu... -mówiąc to przewinęłam oczami.

-Co z tobą jest? Od tygodnia próbuję cię wyciągnąć z domu, ale to na nic. Dzisiaj musisz coś zrobić ciekawego poza domem. 

-Znów szarlotka? Znów mecz Arsenalu?... -Wojtek jak i nawet Łukasz popatrzyli się na mnie. Z tego co widzę, byli zszokowani moim zachowaniem. -Chcę mieć jakiś cel w życiu!

-Będziesz mieć, jeśli nie będziesz ciągle myślała o swoim bra... 

-NIEEE! -przerwałam swojemu chłopakowi, ale tak głośno, że kilka osób przechodzących koło mnie popatrzyło się ze zdziwieniem w moją stronę. 

-Jutro jadę z tobą na mecz. Mam nadzieję, że zagrasz tak dobrze, jak wy z nami kiedyś -uśmiechnął się, wyrwał mi z rąk listę zakupów i dodał. -Co my tu mamy... Makaron! 

Powędrował ze mną na drugi koniec sklepu, który znał tak dobrze jak nic innego. Zawsze tu robi zakupy. 
Kiedy znaleźliśmy makaron podziękowałam mu buziakiem. Łukasz był akurat niedaleko nas, zaśmiał się i powiedział: 
-Nie przy ludziach! 

-Bardzo śmieszne -odpowiedziałam.

Idąc tak z Wojtkiem i robiąc razem zakupy poczułam się o wiele lepiej. 

************************
Teraz o wiele lepiej mijały mi dni. Po dzisiejszym treningu miałam powody do radości. Okazało się, że ja z swoją drużyną wyjeżdżamy do Barcelony by rozegrać sparing z jedną z hiszpańskich klubów. Ucieszyło mnie to. Nie dość, że będziemy grać z naprawdę dobrą drużyną, to także zwiedzimy trochę Barcelonę. Chciałabym zobaczyć Camp Nou. Nie jestem jakoś kibicem FC Barcelony, ale jak dla mnie to jeden z najlepszych klubów. Na pytanie czy wolę Real Madryt czy FC Barcelonę nie wybieram żadnej. Ale lubię obie drużyny. 

Przez ostatni czas dużo myślałam o tym wyjeździe. Mam go za tydzień, a jadę tam na 5 dni. Cieszy mnie to, bo nieczęsto zdarzają mi się takie przygody. Reakcja Wojtka na ten wyjazd, była taka jakiej się spodziewałam.

-Nie przeżyję tych dni bez ciebie -patrzył się na mnie błagająco Wojtek, ale nie wiedziałam, czy on to mówi na serio, czy nie. 

-Jak dla mnie będzie to wspaniała przygoda -uśmiechnęłam się, ale on dalej swoje. 

-To będą najgorsze dni w moim życiu! 

-Na serio myślisz, że to zły pomysł?

-Nie trzymaj swojej dziewczyny na siłę Szczęsny, jak musi to niech jedzie... -nagle do mieszkania wszedł Jack Wilshere, co było dla nas dużą niespodzianką. 

-Widzisz? On jest za! -skierowałam słowa do Wojtka, ale on zawsze miał jakieś argumenty. 

-Bo nie jesteś jego dziewczyną! Zrozumiałby, gdyby był na moim miejscu. 

-A mógłbym? -zapytał Jack śmiejąc się razem ze mną, a Wojtek tylko puścił w jego stronę poważne spojrzenie. 

-Nie przejmuj się. Ja też będę za tobą tęsknić, dasz mi szansę na wyjazd? -zapytałam Wojtka, myśląc że to jest wszystko na serio.

-Żartuję! -mój chłopak dostał wraz z Jackiem głupawki, a mi się dziwnie zrobiło, ale w zamian za to wszystko dałam mu całusa. -Ale już na serio mówię, 5 dni to zbyt wiele. 

-Nie martw się o mnie, jestem dorosła. 

-Dla mnie i tak jesteś dzieckiem. 

Za to oberwał już ode mnie poduszką. Przez pewien czas graliśmy w Fifę, a później wyszliśmy z mieszkania Wojtka.Wyszliśmy na miasto i wydaje mi się, że nigdy tak bardzo się nie uśmiałam jak dzisiaj. 

********************
 -Zrób jakieś zdjęcia, bądź ostrożna, pisz do mnie codziennie, wiedz że... -długa wypowiedź Wojtka przez troskę o mnie nie miała końca. Wiem, że mnie kocha, ale to już dążyło do małej i coraz większej przesady. 

-Wiem o tym, mówiłeś już to wiele razy -na pożegnanie dałam mu buziaka i odeszłam trzymając w prawej ręce walizkę. 


 

3 komentarze:

  1. Another Life Another Story: Rozdział 27|XXVII http://another-life-another-story.blogspot.com/2013/03/rozdzia-27xxvii.html?spref=tw

    OdpowiedzUsuń