-Wstawaj śpiochu! -krzyknęły niemal równocześnie, było ich chyba z sześć.
Ledwo przepchałam się do łazienki. Słyszałam tylko odgłosy koleżanek, które były podekscytowane cały czas przyjazdem do Barcelony. Wyjrzałam przez okno i zaczęłam sobie marzyć, chciałabym tutaj kiedyś zamieszkać, razem z Wojtkiem. Jest tu tak cieplutko, chętnie zostałabym tu na dłużej. Od początku mi się tu podoba.
Minęło niecałe 15 minut, a już byłam umyta i przebrana wyruszyłyśmy z dziewczynami na trening.
*****************
Wooooooooooooow! Nie jestem pewna, czy to się dzieje naprawdę. Jestem na CAMP NOU!
Trafiłyśmy akurat na trening FC Barcelony. Patrząc na moje koleżanki, miały podobne reakcje. Lea nie mogła ustać w miejscu, Emily nawijała jak głupia, a ja tylko patrzyłam się na piłkarzy, którzy trenowali właśnie w tym momencie. Nagle nad moją głową nadlatywała piłka, którą ktoś przez przypadek wykopał. Złapałam ją i zaczęłam się zastanawiać kto to zrobił. Okazało się, że był to Gerard Pique! Dziwne, co nie? A żeby było mało, to jeszcze odezwał się do mnie... tzn. do nas wszystkich...
-To wy przyjechałyście z Londynu? -nie mogłyśmy uwierzyć, że słyszał o nas.
-Tak, to my. Jesteśmy podekscytowane tym, że się tutaj znalazłyśmy -odpowiedziałam z zachwytem i w myślach stwierdziłam, jak Gerard się pięknie uśmiecha. Przez chwilkę zastanawiałam się czemu nadal tu stoi a nie wraca do treningu, dopiero po chwili zorientowałam się że w rękach mam piłkę. Uśmiechnęłam się do piłkarza i mu ją oddałam.
-Dziękuje -piękny uśmiech to chyba za mało... on ma boski uśmiech. Rany...co ja gadam, przecież ja mam Wojtka i Gerard też kogoś ma.
Nie sądziłam, że ten pobyt w Barcelonie będzie aż tak wspaniały. Hmm.. a co będę robić potem?
Podczas oglądania popisów FC Barcelony rozmyślałam nad planami na wieczór. Może się podsunie się sam jakiś pomysł? Nie sądzę. Koleżanki mają plany, jedne idą zwiedzić miasto, drugie popędzą na plaże.. Ehh... Musiałby się jakiś cud stać, żebym spędziła ten dzień normalnie. Napisałam do Wojtka:
"Zadzwonię do Ciebie dziś na Skype'a. Bardzo mi Ciebie brakuję :**"
Kiedy na telefonie pojawił się informacja "wysłano", zaczęłam chować telefon do torebki mając jakąkolwiek nadzieję, że odpisze. Wtedy przed moimi oczami pojawiły się Lea i Emily. Oznajmiły mnie, że musimy już iść, ale że przyjdziemy tu także innego dnia.
Grupką szłyśmy zaczęłyśmy wychodzić ze stadionu, a po chwili do moich rąk jakiś gość wręczył mi karteczkę, a po tym uciekł. Nie był to piłkarz ani jakikolwiek znany człowiek. Otworzyłam więc zwiniętą karteczkę. Przeżyłam szok widząc to co zobaczyłam:
"Może się spotkamy? Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego osobiście, ale mam trening :)
Pique"
Pod wiadomością pojawił się adres i godzina, gdzie mielibyśmy się spotkać.
Jednak zdarzył się cud. Mam plany na ten wieczór! Nie wiedziałam, że te plany będą aż tak niesamowite!
Po opanowaniu zachwytu jaki mnie ogarnął zaczęłam zwijać karteczkę, a wtedy odezwała się Cher (pierwszy raz chyba od miesiąca, nie licząc oczywiście tego kiedy zwraca się do mnie podczas meczu lub treningów.. ogólnie mówiąc tylko w sprawie piłki nożnej):
-Co tam masz?
-Jakiś śmieć -westchnęłam z niepewnością, bo nie wiedziałam jak z tego wybrnąć, a poza tym dręczyła mnie myśl "Czemu ona się do mnie odezwała? Co ją nawróciło?" -Od kiedy się do mnie ostatnio odzywasz. Myślałam, że już się to nigdy nie stanie...
-No cóż.. To był mój błąd. Niepotrzebnie się tak obrażam, myślę że to co da, ale sama widzisz że tylko jest z tego kiszka.. Rozumiesz, co nie? -wytłumaczyła się Cher i pędem pobiegła do innych koleżanek z drużyny, bo ją wołały.
Myślę, że zaczyna się już to wszystko układać. Pewnie ja i Cher znów będziemy nierozłącznymi koleżankami. Cieszy mnie to. Bez niej miałam taką pustkę. Oprócz Wojtka, nie miałam żadnej osoby której mogłam się wygadać o tym wszystkim...
-Dzięki! -odpowiedziałam i nastała kilkusekundowa cisza. Postanowiłam zapytać. -Co cię tu teraz sprowadza? Przepraszam, głupie pytanie, ale nie jestem pewna czy jesteśmy pogodzone ze sobą, czy dalej jesteśmy tak jakby sobie "obce"?
-No właśnie ja w tej sprawie.. A mianowicie, chcę cię przeprosić za to zachowanie. Nie było na miejscu. Myślę, że jeśli byś mi wybaczyła, mogłybyśmy się przyjaźnić. Co ty na to? Zgoda?
-Dziękuje -piękny uśmiech to chyba za mało... on ma boski uśmiech. Rany...co ja gadam, przecież ja mam Wojtka i Gerard też kogoś ma.
Nie sądziłam, że ten pobyt w Barcelonie będzie aż tak wspaniały. Hmm.. a co będę robić potem?
Podczas oglądania popisów FC Barcelony rozmyślałam nad planami na wieczór. Może się podsunie się sam jakiś pomysł? Nie sądzę. Koleżanki mają plany, jedne idą zwiedzić miasto, drugie popędzą na plaże.. Ehh... Musiałby się jakiś cud stać, żebym spędziła ten dzień normalnie. Napisałam do Wojtka:
"Zadzwonię do Ciebie dziś na Skype'a. Bardzo mi Ciebie brakuję :**"
Kiedy na telefonie pojawił się informacja "wysłano", zaczęłam chować telefon do torebki mając jakąkolwiek nadzieję, że odpisze. Wtedy przed moimi oczami pojawiły się Lea i Emily. Oznajmiły mnie, że musimy już iść, ale że przyjdziemy tu także innego dnia.
Grupką szłyśmy zaczęłyśmy wychodzić ze stadionu, a po chwili do moich rąk jakiś gość wręczył mi karteczkę, a po tym uciekł. Nie był to piłkarz ani jakikolwiek znany człowiek. Otworzyłam więc zwiniętą karteczkę. Przeżyłam szok widząc to co zobaczyłam:
"Może się spotkamy? Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego osobiście, ale mam trening :)
Pique"
Pod wiadomością pojawił się adres i godzina, gdzie mielibyśmy się spotkać.
Jednak zdarzył się cud. Mam plany na ten wieczór! Nie wiedziałam, że te plany będą aż tak niesamowite!
Po opanowaniu zachwytu jaki mnie ogarnął zaczęłam zwijać karteczkę, a wtedy odezwała się Cher (pierwszy raz chyba od miesiąca, nie licząc oczywiście tego kiedy zwraca się do mnie podczas meczu lub treningów.. ogólnie mówiąc tylko w sprawie piłki nożnej):
-Co tam masz?
-Jakiś śmieć -westchnęłam z niepewnością, bo nie wiedziałam jak z tego wybrnąć, a poza tym dręczyła mnie myśl "Czemu ona się do mnie odezwała? Co ją nawróciło?" -Od kiedy się do mnie ostatnio odzywasz. Myślałam, że już się to nigdy nie stanie...
-No cóż.. To był mój błąd. Niepotrzebnie się tak obrażam, myślę że to co da, ale sama widzisz że tylko jest z tego kiszka.. Rozumiesz, co nie? -wytłumaczyła się Cher i pędem pobiegła do innych koleżanek z drużyny, bo ją wołały.
Myślę, że zaczyna się już to wszystko układać. Pewnie ja i Cher znów będziemy nierozłącznymi koleżankami. Cieszy mnie to. Bez niej miałam taką pustkę. Oprócz Wojtka, nie miałam żadnej osoby której mogłam się wygadać o tym wszystkim...
**************************
Po obiedzie usnęłam na jakieś 2-3 godziny. Z Pique byłam umówiona o 18. Nie miałam zbyt dużo czasu. Zaczęłam się ubierać. Przesiedziałam przy walizce trochę czasu, bo nie chciałam iść w byle czym. Z tego powodu, że było tu cieplutko, co teraz dla mnie nie jest spotykane, ubrałam na siebie letnie ciuchy. Ktoś zapukał do mojego pokoju. Szybko posprzątałam bałagan jaki narobiłam przez ten czas. Okazało się, że tą osobą pukającą była Cher.
-Woooooooooooow! Jak ty wyglądasz! Bosko! -zawołała, a ja w myślach stwierdziłam tylko, że brakowało mi tej osóbki, bardzo.
-Dzięki! -odpowiedziałam i nastała kilkusekundowa cisza. Postanowiłam zapytać. -Co cię tu teraz sprowadza? Przepraszam, głupie pytanie, ale nie jestem pewna czy jesteśmy pogodzone ze sobą, czy dalej jesteśmy tak jakby sobie "obce"?
-No właśnie ja w tej sprawie.. A mianowicie, chcę cię przeprosić za to zachowanie. Nie było na miejscu. Myślę, że jeśli byś mi wybaczyła, mogłybyśmy się przyjaźnić. Co ty na to? Zgoda?
* * *
Dzień przed wyjazdem do Barcelony...
-Jesteś pociągający jak spłuczka w sedesie! - musnęła ustami Mateusza wypowiadając do niego te słowa. -Mam nadzieję, że szybko wrócisz z pracy.
-Też mam taką nadzieję. Też cię kocham! -na pożegnanie dostała całusa nie minęła chwila a pozostała w domu tylko ona.
"Chodź już!" - wysłała sms-a i podeszła do okna oczekując na gościa.
*puk puk*
-Heeej! -w drzwiach stanęła Cher nie wiedząc co powiedzieć. Nie znała zbyt Sandry, widzi się z nią dopiero czwarty czy piąty raz.
-Witaj! Zapraszam do środka i mam nadzieję, że nie zniechęcisz się i przyjmiesz moją propozycję -powitała ją z uśmiechem.
Poczekała aż Cher ściągnie z siebie płaszcz i buty. Trochę to zajęło Cher, ale Sandra doczekała się, aż zaprowadzi swojego gościa do salonu.
-A więc, co miałaś takiego ważnego w sprawie do mnie. Przecież ze sobą prawie w ogóle nie rozmawiamy -lekko oburzona i lekko zakłopotana Cher nie miała pojęcia, co chciała od niej Sandra skoro prawie w ogóle się nie znają.
-Nie martw się, zaraz mnie polubisz -stwierdziła z uśmieszkiem na twarzy Sandra. -Doszły do mnie wieści, że już nie przyjaźnisz się z Natalią...
-Taaaaak... Lecz sama nie wiem czy mam jej wybaczyć czy nie. Pewnego razu dziwnie postąpiła wobec mnie. Myślę, że to koniec naszej przyjaźni, ale chciałabym jej to jakoś pokazać...
-Wiedziałam, że będzie do siebie aż tak podobne, nie mogę uwierzyć! -uradowana Sandra skakała ze szczęścia po salonie i po chwili spoważniała.
-Co masz na myśli?
-Może nie pokażesz tego jej, że już nie chcesz się z nią przyjaźnić. Ale mam o wiele lepszy plan..
Cher uśmiechnęła się i wsłuchiwała się w każde słowo wypowiedziane przez jej nową koleżankę. Najwyraźniej spodobał się jej pomysł Sandry i wolała całą złość na Natkę okazać w inny sposób.
-Jak ja się cieszę, że mnie zrozumiałaś -zachwycona przyjaciółka cieszyła się tym, ale nagle moje ubranie przykuło jej uwagę. -Dokąd się wybierasz tak ubrana? Wyglądasz bosko!
-Ehhh... jeśli już jesteśmy przyjaciółkami mogę ci wszystko powiedzieć, co nie? -na jedną chwilę Cher kompletnie roztrzepana, ale kiedy już skończyłam pytać jej twarz stała się przeciwieństwem tej wcześniejszej.
-Oczywiście!
- A więc...
-Czy to takie trudne powiedzieć? Czy to naprawdę coś ważnego? -dopytywała się mnie Cher, a ja nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć, ale w końcu wzięłam oddech i wypowiedziałam to co miałam wypowiedzieć.
-A więc to jest ważne. Bo... Gerard Pique chce się ze mną zobaczyć!
-Oooo serio??? -reakcja Cher była taka sobie, ale po chwili się tak jakby pobudziła i zaczęła się cieszyć razem ze mną.
-Tak, naprawdę. Też nie mogę w to uwierzyć.
-Jesteś niesamowita, Natka!
-Weź przestań! Jak już coś to Pique jest niesamowity -roześmiałam się. -A co do tego spotkania z nim, to muszę już iść.
-Pójdę z tobą. To znaczy... kawałek podejdę z tobą, bo ja wybieram się z dziewczynami na plażę. Ja idę się więc przebrać i zaraz tu do ciebie wrócę i pójdziemy -wyszła zamykając za sobą drzwi. Brakowało mi jej. Sama nie wiedziałam, że zgoda między nami przyjdzie tak szybko.
-Jesteś pociągający jak spłuczka w sedesie! - musnęła ustami Mateusza wypowiadając do niego te słowa. -Mam nadzieję, że szybko wrócisz z pracy.
-Też mam taką nadzieję. Też cię kocham! -na pożegnanie dostała całusa nie minęła chwila a pozostała w domu tylko ona.
"Chodź już!" - wysłała sms-a i podeszła do okna oczekując na gościa.
*puk puk*
-Heeej! -w drzwiach stanęła Cher nie wiedząc co powiedzieć. Nie znała zbyt Sandry, widzi się z nią dopiero czwarty czy piąty raz.
-Witaj! Zapraszam do środka i mam nadzieję, że nie zniechęcisz się i przyjmiesz moją propozycję -powitała ją z uśmiechem.
Poczekała aż Cher ściągnie z siebie płaszcz i buty. Trochę to zajęło Cher, ale Sandra doczekała się, aż zaprowadzi swojego gościa do salonu.
-A więc, co miałaś takiego ważnego w sprawie do mnie. Przecież ze sobą prawie w ogóle nie rozmawiamy -lekko oburzona i lekko zakłopotana Cher nie miała pojęcia, co chciała od niej Sandra skoro prawie w ogóle się nie znają.
-Nie martw się, zaraz mnie polubisz -stwierdziła z uśmieszkiem na twarzy Sandra. -Doszły do mnie wieści, że już nie przyjaźnisz się z Natalią...
-Taaaaak... Lecz sama nie wiem czy mam jej wybaczyć czy nie. Pewnego razu dziwnie postąpiła wobec mnie. Myślę, że to koniec naszej przyjaźni, ale chciałabym jej to jakoś pokazać...
-Wiedziałam, że będzie do siebie aż tak podobne, nie mogę uwierzyć! -uradowana Sandra skakała ze szczęścia po salonie i po chwili spoważniała.
-Co masz na myśli?
-Może nie pokażesz tego jej, że już nie chcesz się z nią przyjaźnić. Ale mam o wiele lepszy plan..
Cher uśmiechnęła się i wsłuchiwała się w każde słowo wypowiedziane przez jej nową koleżankę. Najwyraźniej spodobał się jej pomysł Sandry i wolała całą złość na Natkę okazać w inny sposób.
* * *
-Zgoda! -z uśmiechem stwierdziłam, że pogodzenie się z Cher wyjdzie mi tylko i wyłącznie na dobre.
-Jak ja się cieszę, że mnie zrozumiałaś -zachwycona przyjaciółka cieszyła się tym, ale nagle moje ubranie przykuło jej uwagę. -Dokąd się wybierasz tak ubrana? Wyglądasz bosko!
-Ehhh... jeśli już jesteśmy przyjaciółkami mogę ci wszystko powiedzieć, co nie? -na jedną chwilę Cher kompletnie roztrzepana, ale kiedy już skończyłam pytać jej twarz stała się przeciwieństwem tej wcześniejszej.
-Oczywiście!
- A więc...
-Czy to takie trudne powiedzieć? Czy to naprawdę coś ważnego? -dopytywała się mnie Cher, a ja nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć, ale w końcu wzięłam oddech i wypowiedziałam to co miałam wypowiedzieć.
-A więc to jest ważne. Bo... Gerard Pique chce się ze mną zobaczyć!
-Oooo serio??? -reakcja Cher była taka sobie, ale po chwili się tak jakby pobudziła i zaczęła się cieszyć razem ze mną.
-Tak, naprawdę. Też nie mogę w to uwierzyć.
-Jesteś niesamowita, Natka!
-Weź przestań! Jak już coś to Pique jest niesamowity -roześmiałam się. -A co do tego spotkania z nim, to muszę już iść.
-Pójdę z tobą. To znaczy... kawałek podejdę z tobą, bo ja wybieram się z dziewczynami na plażę. Ja idę się więc przebrać i zaraz tu do ciebie wrócę i pójdziemy -wyszła zamykając za sobą drzwi. Brakowało mi jej. Sama nie wiedziałam, że zgoda między nami przyjdzie tak szybko.
* * *
Cher wyciągnęła ze swojej jasno-brązowej torebki komórkę. Szybko zaczęła pisać sms-a do niedawno lubianej przez nią koleżanki.
"Nasz cel przyjdzie wcześniej niż myślałam. Dam ci znać wieczorem, bye :*"
* * *
Cher już jak wyszłam czekała na mnie i po jej roześmianej buzi było widać, że cieszyła się tym, że postanowiłam jednak ruszyć się z hotelu. Podprowadziła mnie kawałek i dalej poszłam sama. Średnio orientowałam się gdzie jestem, ale nie musiałam się martwić o tego typu sprawy, bo już z daleka po jakimś czasie drogi, zauważyłam piłkarza Barcelony.
-Witaj! -przywitał się ze mną, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. W sumie zastanawiało mnie, co skłoniło go do spotkania ze mną. Nastała cisza... -Wiem, że to dziwne, ale polubiłem cię. Lubię takich ludzi jak ty.
-Lubisz mnie, a wymieniliśmy między sobą kilka słów. Coś tu nie pasuje, chyba muszę wracać... -odwróciłam się i skierowałam się w drogę powrotną. Nie rozumiałam tej sytuacji. Jednak ten nowo poznany kolega nie chciał odpuszczać.
-Nigdzie nie idziesz! Niech zgadnę... Nie masz planów na ten wieczór i spędziłabyś go w hotelu, co nie? -spojrzał na mnie i czekał na odpowiedź. Czytał mi myślach! Ja zamiast coś cokolwiek powiedzieć, uśmiechnęłam się.
-A więc.. Ja sprawię, że tego wieczoru nie pożałujesz -spojrzał na mnie, a ja na niego. Dałam mu szansę.
*****************************
Siedzieliśmy w dobrej restauracji. Zamówiliśmy jedzenie, które było jednym słowem genialne. Dalej nie mogłam rozwiązać zagadki pod tytułem "Czemu chciał się ze mną spotkać?", ale oprócz tego humory nam dopisywało. Dobrze się z nim rozmawiało. Zadawał mi tak wiele pytań, że nie pamiętam ile ich było.
-Masz chłopaka? -zaczął rozwijać kolejne tematy, a wydaje mi się, że oczekiwał tylko na moją odpowiedź "nie".
-Tak. Bardzo przeżywał to, że jadę tutaj na 5 dni. Dnia nie może beze mnie wytrzymać -spojrzał na mnie i spoważniała mu twarz. Ja dodałam: -Ja tak samo.
Po tym co ja powiedziałam, zaczął kompletnie mówić z innej beczki.
-Może wyjdziemy?
-Jasne...
Nie sądziłam, że będzie miał aż tyle pomysłów. Kolejnym razem wybraliśmy się na plażę. Zaczął mi opowiadać śmieszne wydarzenia z jego życia, ja odwzajemniłam się tym samym. Chyba nigdy nie wylałam tylu łez z śmiechu. Wszystko szło gładko, dopóki nie postanowiłam wracać do hotelu, ponieważ dopadła nas ulewa.
-Muszę iść... Zmokłam strasznie!
-I co z tego?
-I co z tego? Ja tu nie przyjechałam się pochorować.. -zaczęłam nawijać jak głupia, a Pique nie wiedział jak mnie uspokoić.
POCAŁOWAŁ MNIE!
wow juz nie moge dozekac sie bastepnego a wiec kiedy?
OdpowiedzUsuńMoże być jeszcze dziś, a jak nie dziś to najprawdopodobniej jutro :>
Usuń