wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 21

Kolejnego dnia, podczas czwartego dnia pobytu w słonecznej Barcelonie wszystko szło dość gładko. Do pewnego momentu...

Obudziłam się wypoczęta i miałam ochotę się gdzieś przejść, ale z tego powodu że była to godzina 7 rano, to moje plany były już niczym. Miałam jeszcze w uszach słuchawki, wczorajszego wieczoru zasnęłam słuchając muzyki. Postanowiłam włączyć laptopa, by sprawdzić czy jest Wojtek  może, chociaż wątpiłam w to strasznie, bo powinien teraz jeszcze spać. Miałam rację, nie było go. Postanowiłam czymś się zająć, zanim dziewczyny się nie obudzą i nie pójdziemy na trening. Gdzieś około 10 godziny, Wojtek był dostępny! Zadzwoniłam do niego w mgnieniu oka, ale on nie odbierał. Dzwoniłam raz po raz, później jeszcze raz, a potem kolejny. Smutno mi było z tego powodu... 

Na treningu szło mi o wiele lepiej niż wczoraj. Byłam napełniona pewnością siebie. Byłam także pewna, że jutro wygramy ten mecz. Nie dopuszczałam do siebie innej myśli. Ciężko trenowałyśmy żeby znaleźć się tu gdzie teraz jesteśmy. Trenerka była z nas zadowolona. Nurtowało mnie tylko jedno pytanie, czemu Wojtek nie odebrał? Postanowiłam na razie nie zaprzątać sobie tym głowy. Jak wrócę po treningu to do niego zadzwonię. 

Po trzygodzinnym treningu wróciłyśmy do hotelu. Niemalże od razu wzięłam telefon do ręki i pognałam na balkon. Wybrałam numer Wojtka i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Usłyszałam dwa sygnały a później odrzucone połączenie, postanowiłam ponowić czynność ale nic to nie dało. A może ma trening, albo załatwia ważne sprawy i nie może odebrać? Napiszę do niego wiadomość.
"Jak będziesz miał czas to zadzwoń proszę. Strasznie tęsknie i nie mogę doczekać się spotkania z tobą."
****************
Piąty dzień w Barcelonie. Słonecznie i pięknie. Wczoraj położyłam się spać dość wcześnie i kolejnego dnia byłam na nogach o 8. 

Nie mogłam się doczekaj popołudniowego meczu. Wiecie jak to jest czuć że coś się w twoim życiu zmieni? Ja tak mam od otworzenia oczu. Poranna toaleta zajęła mi kilka minut i nie miałam pojęcia co z sobą zrobić  Do wyjazdu mam jeszcze ponad cztery godziny. Usiadłam na łóżku i włączyłam sobie tv, nie wiem po co ale wpatrywałam się w czarne pudełko chociaż nic nie rozumiałam. Przełączyłam na jakiś kanał muzyczny i wzięłam laptopa. Miałam nadzieję że będzie Wojtek, ale jak zwykle jest na odwrót. Z czystej ciekawości wpisałam swoje nazwisko w wyszukiwarkę i zdziwiłam się kiedy zobaczyłam tyle wyników. Wiem nie każdy normalny człowiek szuka siebie w internecie ale widać co nuda robi z człowiekiem. Nie było w sumie nic ciekawego na mój temat a ja się w sumie z tego cieszę, nie zależy mi na sławie, chyba że mam zasłynąć jak piłkarka. Więc oprócz kilku moich zdjęć z Wojtkiem albo z meczy nie było tu nic ciekawego. Zawsze brat powtarzał mi że jeśli mam już istnieć w świecie mediów to tylko dlatego że sama osiągnęłam sukces. Po tej ciekawości założyłam słuchawki i "odpłynęłam". Włączyłam swoje ulubione kawałki i marzyłam. Chyba każdy lubi marzyc. Marzenia to taka droga ucieczki do własnego świata.


*****************

Za chwilę będę musiała wychodzić  i szczerze już nie mogę się doczekać  Kiedy pakowałam butelkę wody do torby dostałam sms-a.

"Właśnie widzę jak tęsknisz. Jak będzie cię stać na wyznanie prawdy to może wtedy pogadamy."

Zdziwiła mnie ta wiadomość  były dołączone jeszcze zdjęcia. Mój uśmiech w kilka sekund zbladł. Skąd Wojtek ma zdjęcia z tamtego dnia? Przez jeden głupi błąd wali się cale moje życie. Muszę się dowiedzieć skąd Wojtek ma zdjęcia jak "całowałam" się wtedy z tym patafianem. Jestem wściekła. Rzuciłam telefonem o ścianę w efekcie czego się rozwalił. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Nie miałam pojęcia kto zrobił te zdjęcia i kto je wysłał Wojtkowi. Nie mam pojęcia co teraz mam zrobić  Kucnęłam przy telefonie i poskładałam go. Po chwili włączył się, wybrałam numer Mateusza.
-Mati? Hej, możemy pogadać?
-Możesz mi powiedzieć co ty odpieprzasz siostra?! -Usłyszałam jego zdenerwowany głos.
-Co ja znowu zrobiłam?
-To że zdradziłaś Wojtka.
-Ale to nie było tak! To on mnie pocałował! Ja tego wcale nie chciałam!  Mateusz, błagam porozmawiaj z nim, proszę...-Powiedziałam błagalnym tonem.
-Pogadać to z nim mogę, ale ty go zraniłaś, chłopak się zastanawia czego ci brakowało. Rozumiesz? Zraniłaś go.-Wiem że on mówi prawdę ale nie mogłam go dłużej słuchać  rozłączyłam się. Do mojego pokoju wpadła Cher, nie mogłam dać po sobie poznać że coś się stało.
-Musimy już jechać  chodź.-Przerzuciłam torbę przez ramię i wyszłam z pokoju w koszmarnym nastroju. Za chwilę mam ważny mecz a wszystko mi się wali. Po jakimś czasie dotarłyśmy na stadion który powoli wypełniał się kibicami. Nawet nie zwróciłam na nich uwagi, szłam do szatni jakbym była w transie. Przebrałam się nie zważając na znakomite humory koleżanek z drużyny, szczególnie Cher jakoś dziwnie się zachowywała. Kiedy właśnie wiązałam sznurówkę moich korków do szatni weszła trenerka.
-Dziewczyny to ważny dla nas mecz, wiem że dacie z siebie wszystko...-Starałam się jej słuchać ale jakoś nie dałam rady się skupić.

*******************

Pierwszą połowę zaczyna drużyna przeciwna. Nie dawałam sobie rady z odebraniem piłki przeciwniczce. Po paru sekundach były w naszym polu karnym i choć dziewczyny bardzo się starały to i tak oddały strzał, uratowała nas stojąca na bramce Lea. Przez następne 20 minut nic szczególnego się nie działo. Kiedy tylko miałam piłkę pod nogami to zawsze mi gdzieś uciekała, popełniałam proste błędy które były karą dla całej mojej drużyny, utrzymywał się bezbramkowym remisem. Tym razem byłam w polu karnym drużyny przeciwnej, dostałam dobre podanie od Angeliny i kiedy już miałam oddać strzał w światło bramki, zostałam tak sfaulowana że poczułam przeraźliwy ból w kolanie. Opadłam na murawę. Zaraz obok zjawił się sędzia oraz lekarz. Zdjęli mnie z boiska, sędzia podyktował rzut karny
-Musisz iść ze mną do gabinetu.-Stwierdził lekarz. Strasznie mnie bolało ale chciałam zobaczyć czy Cher uda się wykorzystać szansę. Stojąc przed tunelem wyczekiwałam dalszego rozwinięcia akcji. Cher wzięła rozbieg i trafiła w prawy róg bramki. Kibice na stadionie oszaleli. Lekarz nie dał mi się pocieszyć jedyną dobrą wiadomością z dzisiejszego dnia. Pomógł mi dojść do swojego gabinetu kazał usiąść na kozetce.
-To uraz kolana.-Popatrzyłam na niego z przerażeniem w oczach.-Spokojnie, to nic poważnego, ale najbliższe kilka meczy sobie odpuścisz, treningów z resztą też.
-Cudownie.-Burknęłam. Do moich oczu cisnęły się zły które po chwili swobodnie spływały po moich policzkach. Nie dość że być może zmarnowałam wielką szansę drużny na zwycięstwo to jeszcze zraniłam osobę którą kocham najbardziej na świecie. Może mi nie jest pisane szczęśliwe zakończenie? 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiemy że krótki i trochę wymuszony ale czasem nie udaje nam się pogodzić nauki z pisaniem. Postaramy się aby następny rozdział był szybciej i żeby lepiej się go czytało. Dziękujemy również za to że czytacie i czasem nawet komentujecie :)

2 komentarze:

  1. mam nadzierje że wwszystko sie wyjasni
    kiedy nastepny

    ?

    ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mamy zbyt dużo nauki i mało czasu na napisanie czegokolwiek, ale 1/3 lub 1/2 kolejnego rozdziału już napisałyśmy :>

      Usuń