niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 2

Rano obudziło mnie krzątanie się brata po moim pokoju. Nie wiem czy on nie rozumie, czy robi mi to na złość. Mówiłam mu zawsze, żeby nie wchodził do mojego pokoju kiedy śpię. 
-Czego chcesz? 
-Szukam swoich słuchawek, jakieś tydzień temu pożyczałaś ode mnie i mi dalej nie oddałaś. Potrzebuję ich właśnie teraz- wysłuchałam go i ledwo chodząc na nogach usiłam znaleźć słuchawki mojego brata. Leżały w szufladzie, gdzie miałam straszny bałagan. Podałam je bratu:
-Dziękuję-wziął słuchawki z uśmiechem, odwrócił się i powędrował do swojego pokoju. 

Na treningu wszyscy byliśmy we wspaniałych humorach. Przez to minął nam szybko.
-Gotowa na zakupy? - zapytała Cher
-Tak, ale najpierw pojedziemy do mojego domu, by się przebrać i zostawić rzeczy. 
Całą drogę do przegadałyśmy. Raz rozmawiałyśmy o swoim klubie, czasem o Arsenalu, a w pewnej chwili spadł temat na życie prywatne. 
Dwie godziny później byłyśmy już na zakupach. Cher kupowała dużo rzeczy, a ja zaś nie wiedziałam co sobie kupić, chociaż był duży wybór. Chodziłyśmy, od sklepu do sklepu. Za którymś razem znalazłam prześliczną sukienkę, która pasowała na mnie idealnie. Potem do kolejnego sklepu nie miałam już ochoty wchodzić, bo byłam coraz bardziej zmęczona. Rozglądając się wokół siebie zauważyłam dwie znane twarze. To był Wojtek Szczęsny i Łukasz Fabiański. Nie miałam pojęcia, czemu zaczęli się na mnie patrzeć. Po chwili podeszli do nas. 

-Hej - przywitał się Wojtek, a ja dalej nie mogłam w to uwierzyć, że on się ze mną wita.
-Hej. 
- Ty będziesz grała z nami mecz towarzyski, mamy rację? 
- Tak, ale skąd mnie znacie? 
-Utrzymywaliśmy kontakt z waszą drużyną. Dowiedzieliśmy się ostatnio, że jesteś nowa w niej.
-Ja może się przedstawię, jestem Natalia. 
-Łukasz - odparł Łukasz 
-Wojtek - z uśmiechem Wojtek przyglądał się mnie, jak chciał mi coś powiedzieć.
- Witajcie! - ku mojemu zdumieniu, Cher znała już tych chłopaków. - Widzę, że się poznaliście.
Chodźmy się może czegoś napić, pogadamy sobie. 

Pięć minut później byliśmy już w ulubionej kawiarni Cher. Właśnie ona zaczęła tą rozmowę.
- Co u was chłopaki?  Nie wiedziałam, że was tu spotkamy. Dobrze, że mogliście się zapoznać z Natalią. Jest taka nieśmiała - w tym momencie wszyscy się popatrzyli na mnie, miałam ochotę udusić Cher za to co powiedziała. 
- Bardzo śmieszne, Cher. Bardzo śmieszne... - odpowiedziałam na to z małym uśmieszkiem na twarzy. 
-U nas całkiem spoko. Nie możemy się doczekać jutrzejszego treningu i sobotniego sparingu - powiedział Łukasz. 
- My tak samo, co nie Natalia? - obróciła się w moją stronę Cher, a ja zamyślona musiałam się ogarnąć.
- Co??? Aaa, tak, tak! - kompletnie nie wiedząc o co chodzi odpowiedziałam, jakbym wiedziała o czym rozmawiają
- Rozkojarzona jesteś, opowiedz coś o sobie - powiedziałam w moją stronę Wojtek.
- Hmm... no ... eee ... - nie wiedziałam co zrobić, zrobiłam się czerwona na twarzy. - Wiecie musimy iść. Cześć! - totalnie zagubiona w myślach paplałam coś nie mającego w ogóle sensu. 
-Pa! - odpowiedzieli równocześnie Łukasz i Wojtek
Wzięłam ze sobą Cher i biegłam do samochodu. 
- Natalia, co się z tobą dzieje? - zdziwiona nie wiedząc o co chodzi próbowała zmienić mój kierunek biegu. 
- Wiesz co? Zapomniałam, że muszę się jeszcze posprzątać dziś dom i wcześnie się położyć spać, bo jutro ważny dzień, przecież wiesz... - starałam się jej pomieszać w głowie, żeby już nie dopytywała się o co mi wtedy chodziło 
- Chciałam was poznać, a poza tym, sama dawno się z nimi nie widziałam - próbowała mi wszystko wytłumaczyć, chociaż ja i tak wiedziałam o co jej chodzi. 
- No wiem, wiem - powiedziałam to i wsiadłam do samochodu, po chwili wsiadła też ona. 

Jechałyśmy w ciszy. Dopiero, kiedy odwiozłam ją do domu, to skusiłam się na włączenie radia. Do domu jechałam chyba z 20 minut. Przyśpiewując różne piosenki, które leciały w radiu, myślałam o tym co się dziś stało. Pozostało tak do zamknięcia moich oczu. Nie dało się tych wspomnień z dzisiejszego dnia wyrzucić z głowy. Najgorsze przede mną. Jak ja się jutro pokażę po tym wszystkim? Pomyślałam, że prześpię się z tym i może jutro nabiorę pewności siebie, wyluzuję się i będzie ok.
***************
Moje plany poszły na marne. Chciałam posprzątać w domu, ale przez te głupie wczorajsze myśli, zapomniałam o tym. Ten poranek zaliczam do lepszych. Byłam wyspana i jeszcze przed treningiem, zdążyłam ogarnąć pokój. Nie myślałam za bardzo o tym co się wczoraj stało. Obudziłam się w dobrym humorze i takim samym chciałabym zasnąć, ale czy będzie łatwo po wczorajszych wydarzeniach? Nie wiem...Powinnam zacząć wszystko od nowa. Jak zapytają o coś, to chętnie odpowiem, bo czemu nie?  Po wyjeździe z Polski narzekam na brak przyjaciół, znajomych, a teraz sama nie miałam chęci poznania się z kimś. Tyle, że to piłkarze. Kiedy ich zobaczyłam, naprawdę bardzo dziwnie mi się zrobiło. Chyba Cher miała rację. Jestem nieśmiała!

Weszłam do samochodu i pojechałam. Z całą drużyną wybraliśmy się na trening Arsenalu. 
Było super, ale od samego początku dojdzie do rozmowy z Cher, Wojtkiem lub Łukaszem. 
- Wytłumaczysz mi twoje wczorajsze zachowanie? Nie jestem zła na ciebie, ale dziwnie się zachowałaś. 
- Możemy innym razem, a poza tym pewnie zaraz do nas się chłopaki doczepią. 
- Dobrze trafiłaś - zaczęła się śmiać Cher, bo za mną stał Łukasz i Wojtek.  
-Oooo... - ze zdziwieniem obróciłam się w ich stronę, ale postanowiłam, że zacznę rozmowę normalnie, nie tak jak było to wczoraj - Hej, czemu nie trenujecie? 
- Siema, chcieliśmy się przywitać, a poza tym chcieliśmy wam zaproponować spotkanie w tej kawiarni co wczoraj, bo tamtym razem się nie udało, co nie? - odpowiedział. Nie mogłam odrzucić tej propozycji. 
-Hm...Dobrze - odparłam z uśmiechem. 

Chyba przyzwyczaiłam się do ich obecności. Oglądałyśmy z drużyną trening Arsenalu ze zdumieniem, a Cher w końcu zapytała:
-Czemu wczoraj byłaś taka nie w humorze?
-Co ty mówisz? Byłam w humorze, po prostu musiałam iść... Poza tym głowa mnie bolała i byłam zmęczona po treningu - wtedy musiałam skłamać. Winny byli temu Wojtek i Łukasz. Ich obecność mnie rozpraszała i nie wiedziałam co powiedzieć. 
-Tak, tak. Wierzę ci - roześmiała się. - Wiem, że chodzi o nich. 
-Nie! 
-Tak! 
-NIEEEEEEEEEEEEE - byłam wtedy już trochę zła na Cher... Chyba powiedziałam jej to co chciałam, proste. 
-Tak! - krzyknęła, a ja ją po prostu zignorowałam. Przyglądałam się już do końca treningu drużynie Arsenalu. Nie miałam zamiaru już słuchać Cher. 

Po treningu chłopcy poszli się przebra
ć,było widać ,że są wykończeni. Zaczęłam się zastanawiać czy to wyjście to dobry pomysł. Z drugiej strony nie mogłam im odmówić. Razem z Cher czekałyśmy na nich przed ośrodkiem. W końcu wyszli.
-Sorki że tak długo. Wsiadajcie do auta. -Wojtek wskazał nam piękny czarny samochód,nie wiem jakiej marki,nie znam się na tego typu sprawach. Ja i Cher wsiadłyśmy do tyłu a Łukasz z Wojtkiem to przodu. Na początku rozmowa nie bardzo nam się kleiła. W końcu milczenie przerwał Łukasz.
-Natalia,ile już trenujesz?
-Od pięciu lat. A w klubie gram od dwóch miesięcy.
-To dopiero zaczynasz podbija
ć  Londyn. Jak sobie radzisz?-To pytanie zadał Wojtek.
-Natalia radzi sobie świetnie,prawda?-Za te słowa miałam ochotę udusi
ć  Cher. Ale posłałam jej tylko nienawistne spojrzenie.
-Tak radzę sobie całkiem dobrze. A daleko jeszcze do tej kawiarni?

-Już nie daleko,zaraz będziemy.
-Wojtek ale my się nie spieszymy,możesz zwolni
ć .
-
Słuszna uwaga.-Zgadzam się z Łukaszem.Przyznam że Wojtek troszkę zwolnił.Po chwili byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do kawiarni. Łukasz zapytał który stolik by nam odpowiadał,sama nie wiem czemu ale wskazałam stolik na końcu sali i w rogu,był prawie nie widoczny. Wszyscy popatrzyli na mnie,ale nie odezwali się. Zajęliśmy stolik który wybrałam. Postanowiłam że to ja zacznę rozmowę.
-No chłopcy,przygotowani do jutrzejszego sparingu?-Zapytałam,posyłając im szeroki uśmiech.
-Pewnie że tak,nie macie z nami szans.
-Oj chyba się mylisz,nawet nie znasz naszych umiejętności.-Posłałam Wojtkowi jeszcze weselszy uśmiech.
-To prawda Wojtek,nie wiemy co te dziewczyny potrafią,a z pewnością potrafią dużo.-Kiedy Łukasz skończył wypowiada
ć te słowa to nie wytrzymałam i musiałam pokazać Wojtkowi język.
-No proszę ktoś tu pewności siebie nabiera. Cher,ona wcale nie wygląda na nieśmiałą.-Wojtek spoglądał to na mnie, to na Cher, a w tym czasie Łukasza olśniło,przynajmniej tak mi się wydaje,zauważyłam błysk w jego oku. Nie myliłam się.
-Co wy na to że zrobimy taki układ: Jeśli wy wygracie to stawiamy wam lody a jeśli my wygramy to wy nam,co wy na to.-A więc to był ten jego pomysł. Przez chwile nikt się nie odezwał,pierwszy zrobił to Wojtek.
-Nie jestem pewny czy to dobry pomy...-Nie zdążył dokończy
ć bo weszłam mu w słowo.
-Moim zdaniem to doskonały pomysł.-wszyscy z wielkim zdziwieniem popatrzyli na mnie, a Cher to zrobiła takie gały jak by jej miały wylecie
ć.-No co czyżby bramkarz Arsenalu bał się że przegra z dziewczynami?-Nie wiem czemu to powiedziałam,tak jakoś wyszło. Wojtek patrzył na mnie i na Cher która jeszcze nie mogła się otrząsnąć.
-Dobrze, skoro chcecie to czemu nie?-Wypowiedział te słowa z rozbawieniem. Siedzieliśmy doś
ć długo. Chłopcy zaproponowali, że nas podwiozą do domu,nie musieli nas namawiać,ja swoje auto zostawiłam pod ośrodkiem a Cher nawet go nie ma. Najpierw podwieźli mnie a później Cher. Było naprawdę fajnie,a Wojtek i Łukasz to fajni faceci.

W domu wzięłam prysznic i byłam tak zmęczona że od razu poszłam spa
ć,poza tym jutro wielki dzień...dzień meczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz