wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 4

Razem z dziewczynami poszłyśmy do szatni się przebrać, uśmiech nie schodził mi z twarzy, dziewczynom także.
-No, dziewczyny to był bardzo dobry mecz, biorąc pod uwagę, że graliśmy z bardzo dobrym klubem chłopaków - Nicola była taka szczęśliwa że skakała po całej szatni śmiejąc się i mówiąc, że jesteśmy najlepsze.
-Nicola, wszystkie się bardzo cieszymy, ale proszę uspokój się - Nagle zaczęłam się śmiać.-Ej dobra cofam te słowa, możesz skakać dalej.-Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.-Dobra dziewczynki, brat ma po mnie przyjechać, więc ja się już zbieram.-Uściskałam każdą dziewczynę z drużyny, szczególnie Cher, ona jest mi najbliższa.-Hej, Cher jak się czujesz? Pamiętaj że mieliśmy zakład.-Te słowa wyszeptałam jej do ucha. Ona się tylko uśmiechnęła.
-Powoli przestaje boleć.
-Dobra,teraz już naprawdę muszę spadać.
Wyszłam z ośrodka,usłyszałam jak ktoś mnie wołał,obróciłam się i moim oczom ukazał się Wojtek.
-No co tam Szczęsny?
-Widzę że humorek dopisuje. Dobrze wam poszło. Przyznam że rzeczywiście was nie doceniałem. Powiem ci w tajemnicy, że piękną bramkę mi strzeliłaś - Puścił mi oko, swoją droga ma piękne oczy... Znowu mam takie myśli! Natalia! Przestań! Kątem oka zauważyłam, że mój brat już po mnie przyjechał.
-Wiesz, fajnie się gada, ale już muszę iść. A i jeśli chodzi o nasz zakład to... wy nam stawiacie lody.-Tym razem to ja puściłam mu oko i zostawiłam go samego przed ośrodkiem.

Weszłam do samochodu brata. Ciągle na mnie zerkał i w końcu odezwał się pierwszy.
-Siostra,co ty brałaś? - Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem - No ciągle się śmiejesz, powiesz mi jak poszedł mecz?
-No wiesz...Było 2-2.
-Żartujesz tak?
-Braciszku,w takich sprawach ja nigdy nie żartuje.
-Dobrze, następne pytanie. Kim był ten facet z którym gadałaś przed ośrodkiem.-Mój brat to się chyba dzisiaj w detektywa bawi.
-To nie był jakiś tam facet to był sam Wojciech Szczęsny.
-Przepraszam, ale teraz to chyba coś ci się pomieszało. -Popatrzyłam na niego i obróciłam się w stronę okna.-Dobrze, dobrze wierze ci. A ty trafiłaś jakąś bramkę?
-Tak, dwie.
-Czyli strzeliłaś Szczęsnemu dwie bramki? Siostra, ty na prawdę jesteś niesamowita.
-Wiem - Uśmiechnęłam się do niego. - O już jesteśmy pod domem.
Wysiadłam z samochodu i od razu poszłam pod prysznic i się położyć. Byłam padnięta i bardzo szczęśliwa. Zasnęłam od razu.
Kiedy rano się obudziłam i chciałam sprawdzić godzinę, czekał na mnie SMS, najpierw myślałam, że to któraś dziewczyna z klubu, jednak nie. Był to nieznany numer.

"Jeśli chodzi o te lody to spotkajmy się o 16:00 w tej kawiarni.:)
Szczęsny"

No tak, przecież był zakład. Wysłałam Cher SMS-a żeby o 15:30 była gotowa. Odpisała od razu. Całe szczęście, że nie mamy dziś treningu. Postanowiłam, że odwiedzę brata, przecież nie mam do niego aż tak daleko. Kiedy weszłam do pokoju, jeszcze słodko spał, skoro on mnie budzi rano to czemu ja nie mogę? Po cichu podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony, puściłam radio i ściągnęłam z niego kołdrę.
-Oszalałaś, zasłoń okno,wyłącz muzykę i oddaj mi kołdrę.
-Również dzień dobry. Wystawiłam mu język - Chodźmy na śniadanie, dzisiaj mama w domu, więc pewnie nie będzie dzisiaj jajecznicy.
-Dobra, dobra już wstaję - Cel osiągnięty. Wyszłam z pokoju brata w wspaniałym nastroju. 


Miałam rację. Kiedy byłam już w kuchni zobaczyłam mamę. 
- Słyszałam, że ci dobrze poszło. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo - wyszczerzyłam się do mamy i zapytałam: - Co będzie na śniadanie?
-Zrobię trochę kanapek. Mam nadzieję, że wam będzie smakowało.
- Pomogę ci - raz na jakiś czas nie śpieszę się kiedy jestem w kuchni, więc postanowiłam pomóc mamie w przygotowaniu śniadania. 
Po chwili przyszedł Mateusz.
- Wreszcie - zaśmiałam się. 

Kiedy wróciłam do pokoju, zegarek jeszcze nie wskazywał godziny 12:00. Tym razem też nie wiedziałam, co mam robić. Pokój posprzątany, brat już wstał, nie mogę sobie znaleźć zajęcia. Położyłam się na łóżku i zamknęłam na chwilę oczy. Nie mogłam doczekać się spotkania. Za oknem padał deszcz. Znowu zeszłam na dół, tym razem do salonu, siedział w nim tylko mój brat i oglądał coś w telewizji. Okazało się, że to był jakiś mecz. Przysiadłam się do niego i razem oglądaliśmy, ale jakoś nie rozmawialiśmy. Zadzwonił do niego telefon i szybko wyszedł z domu, nawet się nie pożegnał. No i znowu zostałam sama. Miałam jeszcze dużo czasu, zadzwoniłam do Cher i zaproponowałam jej wypad na zakupy,a ona zgodziła się bez dłuższego namawiania. Przyjechałam po nią pod dom i pojechałyśmy razem do galerii.

-Potrzebujesz coś konkretnego czy coś na konkretną okazję?-zapytała Cher widząc, że wchodzę do przymierzalni z dużą ilością ciuchów.
-W sumie to trochę tak i trochę nie.-Uśmiechnęłam się do niej i poszłam się przebrać. Spośród wielu ciuchów kupiłam sobie wytarte spodnie i koszule w kratę. Cher też kupiła sobie spodnie i bluzkę z pingwinkiem, jest naprawdę  słodki.
-Natka, jest dopiero 13:30, mamy jeszcze dużo czasu, wróćmy do domu i przebierzmy się a ty później po mnie przyjedziesz,ok?
-Jasne, czemu nie? Dobra, to chodźmy do auta - całą drogę do domu przegadałyśmy, szczególnie jeśli chodzi o temat dzisiejszego spotkania. Podwiozłam Cher do domu i pojechałam do siebie. Poszłam do łazienki i włożyłam nowe ciuchy, zrobiłam makijaż -oczywiście lekki i wyprostowałam moje lekko kręcone włosy. Kiedy byłam gotowa, od razu wyszłam z domu i pojechałam po Cher. W samochodzie jeszcze raz przerabiałyśmy ten sam temat co wcześniej. Cher spojrzała na zegarek i zaczęła panikować.
-Już jest 16:08, spóźniamy się, a co jeśli my tam będziemy a ich nie? Proszę, możesz trochę szybciej?
-Cher, nie panikuj, poczekają i nie pośpieszaj mnie,za chwilę będziemy.
-Jak ty możesz być taka spokojna? Dopiero co ich poznałaś, a ja znam ich dużej a jednak panikuje. Powiedz co z tobą?
-Nie wiem,dobra... jesteśmy na miejscu.
-Nareszcie.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz