środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 5

Weszłyśmy do środka. Chłopcy czekali na nas przy tym samym stoliku co ostatnio. Cher siadła obok Łukasza, więc ja musiałam koło Wojtka. 
-Niegrzecznie, kazałyście nam czekać - Wojtek wymienił z Łukaszem dziwne spojrzenia, ja i Cher też, mój wzrok wędrował między całą trójką. Nagle wybuchnęli śmiechem, a mi kamień spadł z serca, przez chwilę myślałam, że rzeczywiście się gniewają. Łukasz odezwał się pierwszy.
-To na co macie ochotę?
-Ja chyba zrezygnuję z lodów,wolałabym jakieś gorącej czekolady,jeśli to nie jest problem. A ty Cher?
-Tak, ja też - W tej chwili podeszła kelnerka.
-Mogę przyjąć zamówienie?
-Tak. Dla pań dwie gorące czekolady - Popatrzyłam na Wojtka trochę zdziwiona.
-To wszystko?
-Dla mnie szarlotkę - Uśmiechnął się wesoło Łukasz.
-To dwie gorące czekolady i dwie szarlotki.
Kiedy kelnerka odeszła od stolika zapadła niezręczna cisza, całe szczęście Cher ją przerwała.
-Wczorajszy mecz był  niesamowity.
-Tak,zgadzam się. Wiesz Natalia? - Spojrzałam pytająco na Łukasza - Jesteś pierwszą dziewczyną, która strzeliła Wojtkowi bramkę i chyba jedną, która zrobiła to aż dwa razy-Nie mogłam się powstrzymać i musiałam się uśmiechnąć. Popatrzyłam na Wojtka, on też na mnie patrzył i też się uśmiechał.
-Szczęsny chyba powinieneś potrenować - Po moim komentarzu wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem - A jeśli już jesteśmy w temacie Wojciecha Szczęsnego, skąd masz mój numer?-Wojtek i Cher wymienili spojrzenia,czyli wszystko było już jasne.
-Cher...
-To nie jej wina, ja ją prosiłem o to by mi go dała - Skruszona mina Wojtka nie do opisania, wyglądał przy tym tak słodko...o nie!!! Znowu zaczynam. Natalia, ogarnij się!
-Nie gniewam się,ale wolałabym żebyś się mnie pytał. Z resztą nie ważne, nic się takiego nie stało - Uśmiechnęłam się, Wojtek też, Cher się rozluźniła, a Łukasz był zajęty jedzeniem swojej szarlotki, nawet nie zauważyłam kiedy kelnerka podała nam zamówienie. Nagle zaczęłam się śmiać, wszyscy się na mnie popatrzyli, włącznie z Łukaszem, który się zapytał.
-Co cie tak śmieszy? - A ja dalej śmiałam i jednocześnie płakałam jak głupia.
-To może pójdziemy się przewietrzyć - Wojtek wstał i podał mi rękę, a ja dalej się śmiałam, wyszliśmy na zewnątrz, dalej nie przestawałam się śmiać, a Wojtek tylko patrzył na mnie z malutkim uśmieszkiem. Kiedy dotarło do mnie przed kim się tak wydurniam, nagle spoważniałam i zrobiło mi się trochę wstyd.
-Przepraszam, nie wiem co mi się stało - Opuściłam głowę i żałowałam mojego napadu śmiechu.
-Nie szkodzi, ładnie ci z uśmiechem na twarzy, jeszcze nie widziałem żebyś się nie uśmiechała. Ale może zdradzisz mi co cię tak rozbawiło?
-No... kiedy rozmawialiśmy o tym numerze telefonu, to wszyscy byli w temacie oprócz Łukasz, który pożerał swoją szarlotkę. To jakoś po prostu tak wyszło, a kiedy oderwał się od jedzenia i spojrzał na mnie taki zdziwiony, to już w ogóle nie mogłam przestać. Przepraszam, wiem że to było głupie.
-Naprawdę nie masz za co przepraszać, Łukasz tak czasem ma, że jest nie obecny w rozmowie i gdybym go tak dobrze nie znał, pewnie też bym się tak śmiał. Poczekaj, rozmazałaś się trochę - Kiedy jego ciepłe dłonie dotknęły mojego policzka przeszedł mnie dreszcz, popatrzyłam w jego oczy...ale niestety stchórzyłam.
-Chyba powinniśmy wracać.
-Tak, chodźmy już. 
Usiedliśmy na swoich miejscach. Łukasz i Cher byli skupieni na rozmowie, po chwili dołączył się Wojtek, a ja nie mogłam się skupić, cały czas myślałam o tych jego brązowych oczach ,coś mnie w nich pociągało, nie wiem czemu. Nagle ręka Cher znalazła się przed moją twarzą.
-Hej. Natalia coś ci jest, źle się czujesz? - Nie wiedziałam co odpowiedzieć, w sumie to i tak teraz nie mogę na niczym skupić mojej uwagi, więc postanowiłam trochę skłamać.
-Trochę źle się czuje, głowa mnie boli.
-To my się już będziemy zbierać - Cher wstała i zaczęła ubierać kurtkę, zrobiłam to samo - A ty w ogóle dasz radę prowadzić?
-Tak, poradzę sobie. To do zobaczenia - Pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy do auta. Cher jeszcze kilka razy pytała jak się czuje i czy mi się nie kręci w głowie, zawsze odpowiadałam, że nic mi nie będzie. Odwiozłam ją do domu i pojechałam do siebie. Słyszałam jak w salonie jest włączony telewizor, krzyknęłam tylko że już wróciłam i poszłam do swojego pokoju. Było jeszcze wcześnie, na pójście spać, włączyłam sobie muzykę i położyłam się na łóżku rozmyślając ile błędów zrobiłam jednego dnia. Dostałam SMS-a, myślałam że od Cher, która po raz setny spyta jak się czuję, ale nie...to było od Wojtka.

"Hej,mam nadzieję że czujesz się dobrze. A może ja coś powiedziałem,albo zrobiłem"

"Już mi lepiej,po prostu źle się poczułam."

"Na pewno? A może chodziło o to że się we mnie zakochałaś i nie mogłaś oderwać ode mnie oczu? :P"

"Szczęsny? Czy ty czasem nie mierzysz za wysoko? ;) "

"Nie straciłaś poczucia humoru, czyli nie jest z tobą jeszcze tak źle, swoją drogą...mam twoje zdjęcie, zrobiłem ci je wtedy kiedy się tak śmiałaś, proszę nie gniewaj się za nie, ale wyglądasz na nim tak naturalnie i ładnie się uśmiechasz. Proszę, oszczędź mi życia przy następnym spotkaniu;) "

Na tego SMS-a nie odpisałam, nie wiedziałam jak. Nie gniewam się że ma moje zdjęcie, za niedługo o mnie zapomni i je usunie. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic i się przebrać,w sumie i tak nigdzie nie wychodziłam, więc po domu mogłam chodzić w piżamie.   

Kładąc się stwierdziłam, że ten tydzień był dla mnie naprawdę wyjątkowy. Może i nawet trochę błędów popełniłam, ale było spoko. Cieszy mnie fakt, nareszcie znalazłam osoby, z którymi mogę spędzać dużo czasu, a im wcale to nie przeszkadza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz